Aktualności
HISTORIE Z MRZYGŁODU I OKOLIC - NOWA KSIĄŻKA
Kilkanaście dni temu została wydana i udostępniona dla czytelników nowa książka w formie drewnianego pudełka , a w niej 64 stare czrno-białe fotografie z opisanymi na odwrocie opowieściami z ostatnich stu lat , które warto ocalić od zapomnienia . W sprzedaży w parafii dwie wersje książki : w pudełku drewnianym 40 zł i same fotografia z historiami - 25 zł . książka dostępna w Parafii Mrzygłód . Ta publikacja to takze zaproszenie do tych , którzy posiadają jakieś ciekawe fotografie z Mrzygłodu i okolic , lub znają historie które warto ocalić , aby podzielili się z nimi a być może za jakiś czas powstanie kolejna porcja opowieśći i fotografii godnych zapamiętania i ocalonych od zapomnienie . Polecam książkę i zapraszam do wspólpracy . Ks. Paweł Pelc
PIESZO Z NIEWOLI - ANTONI SZCZEPANIK
Gdy urodził się w 1922 roku, w Łodzinie, rodzice dali mu na imię Antoni, nie myśląc nawet o tym, że zgubienie i znajdowanie, stanie się normą w jego życiu.
Trwała okupacja, był 1940 rok, miał 18 lat, Pracował z rodzicami na roli, skończył czteroklasową szkołę podstawową i szykował się do dorosłego życia. Złapany przez Niemców na drodze z Hłomczy, został wywieziony w głąb Rzeszy i zmuszony do pracy w niemieckim gospodarstwie rolnym. Pracował tam pół roku i postanowił uciec. Wędrował pieszo przez Czechy, Węgry do ukochanej Łodziny. Zajęło mu to 3 tygodnie. Gdy szczęśliwie wrócił, ukrywał się na strychu u rodziców. Wychodził nocą. Ze strachu przed Niemcami nie pokazywał się w wiosce. Pewnego dnia, sąsiadka zobaczyła go w obejściu domu i doniosła Niemcom. Przyjechali, zabrali i znowu wywieźli w głąb Niemiec ,do roboty. Praca była jeszcze cięższa, jak pisał w listach do rodziny. Jeździł końmi do lasu i ciężko harował w gospodarstwie niemieckim przez dwa lata. Gdy nazizm upadał, a klęska Hitlera była blisko, do wojska niemieckiego wcielono wszystkich, którzy mogli utrzymać broń, także Antka. Pewnej nocy uczestniczył w zasadzce na alianckich spadochroniarzy, którzy lądowali na tyłach wroga. Ostrzegł ich wystrzałami, za co dostał parę uderzeń kolbą karabinową od „kolegów” w nazistowskim mundurze. Gdy Anglicy wylądowali i przejęli teren, odszukali swojego wybawcę, a jeden z oficerów dał mu garść pieniędzy i wypuścił z niewoli. Obiecał mu też, że gdy to się uspokoi, zabierze go do Anglii. Obiecywał mu nawet, że da mu swoją siostrę za żonę.
Dotrzymał słowa. Po pewnym czasie zabrał go ze sobą, ale ze ślubu z siostrą nic nie wyszło. Po kilku latach ożenił się z Ingrid, Niemką z Berlina i zamieszkał na stałe w Anglii. Często odwiedzał kochaną Łodzinę, bo jego patron, pozwolił mu odnaleźć wolność i kawałek swojego miejsca na ziemi